English Español Français Deutsch Italiano Český Polski Русский Română Українська Português Eesti 中文 日本

Współczesna wiedza o Bogu, Ewolucji, sensie życia człowieka.
Metodologia duchowego doskonalenia się.

 
Bajka o tym, komu potrzebna jest czapka-niewidka
 

Bajka o tym, komu potrzebna jest czapka-niewidka

Aneczka bardzo lubiła bawić się z dziadkiem Wanią w chowanego. Ale ich zabawa była osobliwa, nie taka, jak z innymi dziećmi.

Pokój dziadka Wani był malutki, nie było w nim gdzie się dobrze schować.

Było tam duże łóżko, szafa, stół, dwa krzesła i sofa z dziwną nazwą — atamanka.


Na tej właśnie atamance Aneczka i chowała się. Zasłaniała dłońmi oczy i leżała twarzą w dół — cichutko!

A dziadek Wania odliczał do pięciu i zabierał się do szukania.

Dotykał sukienki Aneczki i mówił:

— Co to jest? Na pewno, to moja Akulina tu swoje rzeczy porozrzucała…

Potem obchodził cały pokój dookoła, jakby sprawdzał, gdzie tutaj mogłaby się schować Aneczka?

I tak świetnie mu to się udawało! Dziadek Wania dokładnie opowiadał na głos, że i w szafie Aneczki nie znalazł, i pod stołem nie znalazł… Zaś Aneczka starała się ze wszystkich sił, aby się nie roześmiać przed czasem. I nawet oddychała tak cicho, jak tylko potrafiła…

Dalej dziadek Wania wyznawał:

— Poddaję się!

Wtedy Aneczka, cała promieniejąca szczęściem, podskakiwała na atamance:

— Oto jestem!

Przecież naprawdę czuła się niewidzialna — i to było bardzo wesołe i cudowne! Jakby nabywała umiejętność znikania z widzialnego świata, zostawania przezroczystą, jak powietrze, — a potem pojawiała się znów.

Pewnego razu, kiedy już trochę wydoroślała, po takiej zabawie w chowanego Aneczka rzekła:

— To byłoby fajnie — gdybym naprawdę potrafiła znikać i pojawiać się, kiedy chcę!

— A po co ci to, Aneczko? — zapytał ją dziadek Wania.

I zaczęli rozważać: po co może się komuś przydać umiejętność być niewidzialnym?

Wszak nie tylko po to, by bawić się z dzieciakami w chowanego i za każdym razem wygrywać! Zawsze wygrywać — to nawet może być nudne!

I okazało się, że człowiek we współczesnym świecie niezbyt potrzebuje stawać się niewidzialnym.

Aneczka aż się zasmuciła…

I wtedy dziadek Wania zapytał:

— A chcesz, opowiem ci bajkę o czapce-niewidce?

— Jak najbardziej! — wykrzyknęła Aneczka z zapałem i usiadła sobie wygodnie na atamance.

— No cóż, słuchaj! — mówił dziadek Wania, uśmiechając się pod siwym wąsem.

… I zaczął opowiadać:

— Była sobie czapka-niewidka. Bardzo długo ona żyła, welu bohaterom pomogła wygrywać bitwy ze smokami, wyzwalać księżniczki z niewoli złych czarowników, dokonywać wszelkich innych niezwykłych czynów.

Lecz zmieniły się czasy.

Poznikali śmiałkowie i bohaterowie…

Czapka-niewidka leży sobie w muzeum starożytności, na wystawie pod szkłem — i wszyscy ją nazywają “eksponatem”, dziwią się: co za piękny haft złotą nicią, co za wymyślne wzory! Ale o tym, że jest cudowna, — już nikt nie wie!

Nudno czapce-niewidce tak żyć! Wylegiwać się bezczynnie — to w ogóle nie życie!

Leży ona sobie i zastanawia się: jak swoje monotonne życie zmienić?

Rzecz jasna, czapka nie była zwykła, lecz czarodziejska, więc była ona w stanie myśleć jak człowiek. Tak, tak! Przez tyle lat żyła na różnych mądrych głowach — aż nauczyła się rozumu.


I tak się wtedy stało, że weszli do muzeum złodzieje. Ukradli różne starożytne złote przedmioty, a razem i czapkę zabrali: może, ją też uda się sprzedać za duże pieniądze, wszakże to zabytek, wzory haftowane złotą nicią!

No i jeden złodziej wziął i włożył czapkę na głowę, gdyż zdobyczy było tak dużo, że nie mógł utrzymać jej w ręku.

Przejrzał się w lustrze — a jego tam nie ma…

Skapował wtedy, jak mu się powiodło: przecie tak wygodnie kraść, gdy nikt cię nie widzi!

Zaczął on popełniać sprytne kradzieże jedną po drugiej.

Lecz tylko dla czapki to było obrzydliwe!

“Dawniej bohaterom pomagałam… A teraz — do czego doszło: znalazłam się u złodzieja na posługach! Lepiej już byłoby na wystawie jak w szklanej trumnie leżeć, niż taki wstyd!” — rozmyślała sobie.

Od myśli tego złodzieja, który co noc wkładał ją na głowę, — robiło się ciężko! Więc pewnego razu, kiedy on kradł w dużym sklepie, czapka-niewidka bardzo się postarała: zaczepiła się o półkę — i spadła na podłogę.

Złodziej tego nie dostrzegł — i nadal spełnia swój grzeszny czyn, jakby był niewidzialny. Lecz teraz jego postępki zostały widoczne dla wszystkich!

Właśnie wtedy złodzieja złapano!

A czapkę-niewidkę aresztowano wraz z nim. Jednak nikt nie wiedział o jej magicznych właściwościach…

… Leży czapka na biurku w gabinecie detektywa — jako dowód rzeczowy…

A tu — jesień. W gabinecie jest zimno. I wieje od okna…

Włożył detektyw czapkę na głowę — i w tej samej chwili zniknął.

Detektyw ten nie był głupi. Szybko zrozumiał, jak mądrze wykorzystać niewidzialność w swojej pracy.

Zaczął przestępców bardzo sprawnie wtedy łapać.

Z początku czapka-niewidka była wielce zadowolona z odmiany swojego losu: ”W każdym razie — pomagam dokonywać dobrych uczynków! Chociaż mój nowy właściciel nie jest bohaterem, wszakże zajmuje się pożytecznymi rzeczami!”

… Ale potem tak ją znudziło podglądanie złodziei, że postanowiła w jakiś sposób zmienić pracę.

Pewnego razu trafiła ona do szpitala, gdzie detektyw przyszedł, aby przesłuchać świadka. Tam dali mu szpitalny fartuch, a czapkę i pozostałe okrycia wierzchnie kazali zostawić z szatni.

Właśnie wtedy czapka-niewidka znalazła sposób by spaść z wieszaka! I do tego jeszcze tak sprytnie spadła, że trafiła do jednej z paczek, przekazywanych dla chorych dzieci od rodziców. Dzisiaj do tych dzieci nawet rodzice nie mogli przyjść z powodu kwarantanny.

Tak ona znalazła się w paczce ze smakołykami w pokoju pewnego chłopczyka.

Ten zaś — osłabiony chorobą — nie chce jeść. I do paczki nawet nie zagląda.

Leży chłopczyk i rozważa, jakby się schować? Bo za chwilę lekarz przyjdzie i będzie mu bolesny zastrzyk robić.

A czapka-niewidka wszelkie myśli łatwo rozumiała. Przecież myśli w niewidzialnym zwykłym okiem świecie — istnieją! I czapka-niewidka znała się całkiem nieźle na tym niewidzialnym świecie!

Otóż i rozumie ona bez trudu, o czym chory chłopczyk myśli. A więc chce z paczki wyskoczyć: “Oto jestem! Włóż mnie szybciej!”

Właśnie wtedy zauważył chłopczyk wśród pomarańczy i jabłek coś całkiem niezwykłego. Wyjął czapkę-niewidkę, zadziwił się — i włożył ją na głowę.

Lekarz wszedł do pokoju, a chory chłopczyk zniknął… Zapanował popłoch, po całym szpitalu pielęgniarki i sanitariusze zaczęli biegać, szukając go…

Z początku chłopczyk ucieszył się, wstał i poszedł korytarzem szpitala: tak bardzo chciał wrócić do domu, stęsknił się za rodzicami!

Jednak po chwili zasłabł i upadł bezsilnie. Wtedy już czapka-niewidka postarała się spaść z głowy chłopczyka — aby mogli go szybciej znaleźć.

A sama w sobie rozważa: “Oto — jakich kłopotów narobiłam! Jakbym mogła przynosić pożytek innym? Jeszcze tego nie wiem!”…

No, chłopczyk czapki już nie wkłada, tylko rozmawia z nią tkliwie, jako z przyjacielem: o troskach swoich opowiada, o przykrościach nieszczęsnego szpitalnego życia, o swoich obawach. A czapka słucha w milczeniu. I myśli: “Jak temu zaradzić?”

Pewnego razu chłopczyk poprosił:

— Czapko, przecież jesteś czarodziejska! Mogłabyś coś zrobić, żeby choroba raz na zawsze przestała mnie widzieć?

…Zaczęła czapka-niewidka nad tym rozmyślać…

Zaczęła śledzić, jak w świecie niewidzialnym zwykłym okiem ciemny cień zbliża się do ciała chłopczyka — i atakuje go, wchodzi w ciało! To właśnie wtedy robi mu się słabo…

Jednak tego, jak cienia się pozbyć — ona nie wie…

A chłopczyk, żeby radzić sobie z samotnością i lękiem nocami, zaczął czapkę pod poduszkę wkładać.

I czapka postanowiła: “By mojego małego przyjaciela pocieszyć — będę mu bajeczne, cudowne sny pokazywać!”

W tych snach chłopczyk był silny, dzielny, zdrowy i przeżywał różne ciekawe przygody. W każdym takim śnie on walczył ze złem — i zwyciężał, słuszne decyzje podejmował i zawsze był im wierny. Nigdy się nie bał, nie płakał, tylko był podobny do bohaterów, którym dawniej czapka-niewidka pomagała.

I po każdym takim śnie chłopczyk czuł się coraz silniejszy i pełen energii!

Chciał jak najprędzej stać się takim, jakim widział siebie we śnie! Więc zaczął starać się ze wszystkich sił! Nawet bolesne zastrzyki teraz odważnie znosił — aby szybciej wyzdrowieć!

Stopniowo ciemne energie całkiem zniknęły z jego ciała.

I gdy złośliwy cień znów przyszedł, by wzmocnić chorobę, — w ogóle nie zobaczył chłopczyka.

Udało się czapce-niewidce zwalczyć tę chorobę, którą wszyscy uważali za nieuleczalną!

Zdumieniu lekarzy nie było granic! I wkrótce chłopczyk został wypisany ze szpitala.

Ale zanim się wypisał, oddał czapkę-niewidkę chorej dziewczynce, która w sąsiedniej sali leżała. I opowiedział jej, jak mu ta czarodziejska czapka pomogła wyzdrowieć.

Dla dziewczynki czapka też zaczęła wymyślać cudowne bajki — aby ona czuła się w nich zdrowa, silna, piękna, dobra i łagodna.

Objawy choroby u dziewczynki też ustąpiły, a potem i choroba zupełnie zniknęła. Dlatego że dziewczynka sama się zmieniła i bardzo postarała się wyzdrowieć.

Więc odtąd w tym szpitalu zaczęły mieć miejsce cudowne uzdrowienia.

Lekarze — dziwią się! A dzieci — przekazują sobie czapkę!

Jedyne, co teraz czapkę-niewidkę smuciło — to myśl o tym, że niezbyt dużo udaje się jej zrobić! Gdyż chorych dzieci w szpitalu — jest mnóstwo!…

… I tak się stało, że jeden mały chłopczyk, pod czyją poduszką czapka wtedy zamieszkiwała i pokazywała mu cudowne sny, opowiedział o niej lekarzowi.

Lekarz — to człowiek poważny, w świat niewidzialny i magiczny nie wierzy. Ależ uzdrowienia — to fakt!

Zaczęli czapkę poddawać różnego rodzaju badaniom. Tkaninę na wszelakie analizy poodcinali, złote nici wyciągali…

A lekarz ten — sam nawet żadnego razu jej nie włożył! Bo gdyby włożył, może udałoby się czapce naszeptać mu o tym, czego nauczyła się w ciągu całego swojego życia: że należy leczyć nie tylko ciało — ale i duszy trzeba pomóc przezwyciężyć chorobę! Razem lepiej by działali!…

Ależ nie…

Ach, jakże czapce-niewidce to wszystko się nie podobało! Ona i tak już była niezbyt młoda, a tu — odpruli jej podszewkę i jeszcze różnymi substancjami ją zamoczyli!…

Omal nie została rozczarowana medycyną, chociaż rozumiała, że bez leków i wszelkich procedur — sama nie dałaby rady walczyć z chorobami dzieci.

Wkrótce jednak — znów jej się poszczęściło! Ów lekarz oddał ją pisarzowi, który leczył się w tym szpitalu.

Opowiedział mu lekarz o przypadkach uzdrowień, które zdarzały się dzieciom, i mówi:

— Oto masz temat do bajki, zajmij się tym w wolnej chwili!…

No, już z pisarzem czapka mocno się zaprzyjaźniła!

Ona mu bajkę opowie — on ją zapisze i nazajutrz wszystkim dzieciom czyta!

Tak więc oni zaczęli żyć!

… A jednak, dzieci ocalone w szpitalu ustępują miejsca innym, które do szpitala wciąż przywożą…

… Oto pewnego razu przyszedł do szpitala klaun — młody wolontariusz — aby dzieciaki pocieszyć. Śmieszne przedstawienie pokazywał, starał się je rozweselić…

Wtedy czapka-niewidka mówi do pisarza:

— Oddaj mnie, proszę, klaunowi!

— Jakżeż będę pisał bajki?

— Już i beze mnie potrafisz układać bajki, które uzdrawiają! Przecie zrozumiałeś najważniejsze: że choroby nie żyją tam, gdzie w duszach jest światło i miłość! Takie dusze bardzo szybko stają się niewidzialne dla chorób i niewrażliwe na nie!

Zaś ja z tym młodzieńcem — będę czynić prawdziwe cuda! Trzebaż i zdrowym dzieciom pomóc, aby nie chorowały — ani ich ciała, ani dusze! Aby one nie wyrosły na przestępców i złodziei, lecz na prawdziwych bohaterów! Trzeba zrobić tak, żeby dla czarów nie bajecznych, lecz realnych, znów było miejsce w życiu ludzi! Oto byłaby właściwa dla mnie praca!

A ten młodzieniec to właśnie odpowiedni człowiek! Wszakże nawet najbardziej czarodziejska czapka nie potrafi zrobić nic bez rozumnego człowieka! Tylko taki człowiek jest w stanie i swoje własne życie zmienić, i innym pomóc!

Wyszedł pisarz z sali, widzi — na korytarzu młody klaun stoi: papierosa pali i omal nie płacze! Na ucharakteryzowanej twarzy — ma uśmiech od ucha do ucha, lecz oczy –smutne!

Mówi do niego pisarz:

— No cóż, chciałbyś dzieciom pomóc, ale nie wiesz jak?

— Tak, chciałbym: żal mi ich — do łez!…

A czy wiesz, jak im pomóc?

— Wiem coś niecoś o tym! Tylko palenie papierosów — rzucaj, przyjacielu! Będzie mniej smrodu w powietrzu, którym dzieci oddychają! Przecież niektórzy chorują właśnie dlatego, że inni palą w ich obecności!

Młody klaun zgasił papierosa i wyrzucił go do kosza…

— Oto — rzuciłem!

— Na zawsze?

— Na zawsze! Powiedz mi, jak dzieciom można pomóc?

— Mam dla ciebie podarek! To — czapka-niewidka!

— Żartujesz?

— Nie!

Młodzieniec zdjął swoją czapkę z pomponem, włożył czapkę-niewidkę — i natychmiast przepadł!

Lustro odbijało tylko ciało pisarza…

— Cześć! — powiedziała czapka-niewidka swojemu nowemu przyjacielowi.

Pisarz potwierdził:

— Tak, ona potrafi rozmawiać z ludźmi! I może czytać twoje myśli! Będzie ci mądre rady dawać! I co najważniejsze — ona chce nauczyć się razem z tobą temu, jak skutecznie pomagać ludziom!

To ona nauczyła mnie układać cudowne bajki. I obiecała nauczyć cię wielu różnych rzeczy! Myślę, że przyda ci się, żeby dawać cudowne przedstawienia, cudowne zdolności ludzi odkrywać!

* * *

Dziadek Wania spojrzał uważnie na swoją małą słuchaczkę i dodał:

— Cóż, Aneczko, tak się kończy bajka. Nie wiem, co było dalej.

… Tym razem Aneczka tak bardzo się zasłuchała, że nie zadała ani jednego pytania, nawet ani razu mu nie przerywała. Dopiero teraz zapytała:

— Dziadku, a o czapce-niewidce — to bajka czy to prawda?

— Trochę — prawdy, trochę — bajki. Ów pisarz opowiedział mi tą historię. Poznaliśmy się w tym szpitalu. Jeszcze obiecał, że napisze książkę z bajkami czapki-niewidki.

A pisarze, którzy piszą bajki, — to więksi fantaści ode mnie! Więc sama zdecyduj, co w tej historii jest wymysłem, a co prawdą!

Przecież prawdziwe czarodziejstwo — nie polega na tym, żeby stawać się niewidzialnym za pomocą czapki-niewidki czy latać w powietrzu na latającym dywanie, lecz na tym, żeby dokonywać cudownych rzeczy, które przynoszą ludziom radość i pożytek!

<<< >>>
 
Strona gіуwnaKsi№їkiArtukuіyFilmyFotogalerieWygaszacze ekranuNasze stronyLinkiO nasKontakt